Kwiaty białe jak kości - wystawa Marty Szulc i Małgorzaty Szandały

Miejscowość:
Cieszyn

Kwiaty białe jak kości -  wystawa Marty Szulc i Małgorzaty Szandały

26 październik -  31 grudzień 2022 r.

Cieszyński Ośrodek Kultury "Dom Narodowy" - COK

 

 

Źródłohttps://www.facebook.com/cok.cieszyn

 

Cieszyński Ośrodek Kultury "Dom Narodowy" zaprasza na wystawę "Kwiaty białe jak kości", autorstwa Marty Szulc i Małgorzaty Szandały. Otwarcie wystawy odbędzie się w środę 26 października 2022 r. o godzinie 18:00 w Galerii 12 na parterze Domu Narodowego w Cieszynie. Ekspozycja będzie dostępna dla zwiedzających do 31 grudnia 2022 r.


"Kwiaty białe jak kości"
wernisaż wystawy Marty Szulc i Małgorzaty Szandały, środa, 26 października 2022 r.godz. 18:00

  • Galeria 12 / Dom Narodowy w Cieszynie
  • Ekspozycja będzie dostępna dla zwiedzających do 31 grudnia 2022 r.

Łukasz Dziedzic
Kwiaty białe jak kości

Biologiczne więzy i emocjonalne zależności w obrębie rodziny są jak kłącza, z których wyrastają kolejne pokolenia, dziedzicząc nieświadomie traumy swoich przodków. Wydarzenia z życia rodziców czy dziadków potrafią kształtować nasze relacje ze światem, manifestując się w postaci irracjonalnych lęków, napadów złości lub nienaturalnego wręcz spokoju. Zapalniki ukryte głęboko w naszych ciałach i umysłach, zdają się działać samoistnie, czekając cierpliwie w podświadomości na zewnętrzny impuls.

Tytuł wystawy Kwiaty białe jak kości symbolizuje dychotomię doświadczeń w relacjach rodzinnych. Dla Marty Szulc jest czymś co pozwala wiązać w sobie pojęcia takie jak życie i śmierć, delikatność i twardość, cielesność i jej zanik, miłość i pustkę. Dlatego główna oś wystawy zbudowana jest wokół tematu traumy pokoleniowej i tych wszystkich napięć kształtujących rodzinne więzy.

Cykl niewielkich obrazów inspirowanych filmowymi kadrami pod tytułem „Portret mojej matki/bliskość” przedstawia intymne relacje jakie łączą matki i córki. To opowieści o podświadomych zależnościach, w których córki często zostają zdominowane „figurą” matki. Artystka w tych obrazach, poprzez symboliczny gest wymazania twarzy matek, oddaje przestrzeń córkom. Pomaga im uwolnić się z toksycznej relacji.

Marta, pracując z własnymi traumami, dotarła do wypieranych przez siebie emocji, a co za tym poszło, uświadomiła sobie niszczące ją schematy, w które była/jest uwikłana. Ta wiedza skłoniła ją do stworzenia nowych obrazów, będących reakcją na te intymne odkrycia. Typowa dla jej wcześniejszych realizacji monochromatyczność, głównie w odcieniach błękitu, w nowych pracach została zastąpiona wielokolorowością. Jak gdyby „mówienie” o skomplikowanych emocjach skłoniło Martę do wyjścia z własnej strefy komfortu, z technicznych przyzwyczajeń, na rzecz odkrywania świeżego języka i otwarcia się na własne historie. Być może z tego też powodu autorka sięga po zdecydowanie większe formaty obrazów.

Te większe prace w swoim temacie skupiają się na ukazaniu pokoleniowości. Są to symboliczne kadry z życia artystki i jej rodziny. Dzieciństwo rodziców (Mała mama), traumy związane z toksyczną kobiecością (Trzy kobiety) czy lęk autorki i jej poczucie winy w relacji z synem w pracy Bez tytułu (the perfect mum). To wszystko obrazuje stopień uwikłania emocjonalnego i nieuświadomione powielanie wzorców, które zamieszkują pamięć istoty ludzkiej. To właśnie te prace, niezwykle melancholijne i osobiste, najlepiej wyrażają zagubienie i tę dychotomię pojęć zderzonych w tytule wystawy. Pokazują nam również, że wszyscy dzielimy podobne doświadczenia. Aby podkreślić moc tej uniwersalności i rozszerzyć ekspozycję o kolejne środki i sposoby wyrazu Marta Szulc zaprosiła do udziału w wystawie Małgorzatę Szandałę.

Artystka w swoim filmie wideo, przy pomocy prostych środków, pokazuje pewien tajemniczy dialog. Abstrakcyjny na pozór kadr wraz z upływem czasu ujawnia możliwe do odczytania szczegóły. Kontur oczodołów, linię zębów. W pewnym momencie orientujemy się, że są to czaszki istot człekokształtnych, praludzi, które prowadzą ze sobą „rozmowę” obracając się ku sobie i odwracając od siebie. Ten ruch trwa bez końca. „Rozmowie” tej towarzyszy dźwięk z przestrzeni spoza obrazu: głos dziecka, głos matki, język, którego nie jesteśmy w stanie rozpoznać.

Wizja Szandały zawarta w filmie Rozmowa - mimo swojego pozytywnego tytułu - daje wyraz niesamowicie trudnej komunikacji między ludźmi. Czająca się w każdym z nas trauma pokoleniowa jest niemal odwieczna. Powoduje, że głęboka rozmowa z drugim człowiekiem staje się wręcz niemożliwa. Zwłaszcza z kimś z naszej własnej rodziny.

Obracamy się w przestrzeni pomiędzy byciem ofiarą a byciem agresorem w zależności od tego, który bodziec akurat nas aktywował. Dajemy się ranić i ranimy, zazwyczaj najbliższych. Nas raniono w ten sam sposób. A jest w nas przecież ogromne pragnienie wyrzucenia z siebie tej kapsuły czasu, wypełnionej traumą.

Artystki mówią jeszcze jedną ważną rzecz, mówią: sama świadomość pokoleniowej traumy nie wystarczy do tego, aby ją zatrzymać. Najlepiej rozłożyć ją na części, przyjrzeć się im, jeżeli się da: zrozumieć, przepracować. W terapii, czy poprzez sztukę. Jakkolwiek. Marta Szulc nie podaje rozwiązań. Ale zdecydowanie mówi: chcę to zatrzymać. Zwraca też uwagę, że jest to nasza wspólna odpowiedzialność. Odpowiedzialność za ten świat, aby stał się lepszym miejscem. Dla nas wszystkich.

Wyświetlenia:  19